13.01.2005 :: 13:23
Ostatnimi czasy czuję się źle... bardzo źle... wczoraj sie pocięłam, eh... blog miał ponad półroczny zastój więc postanowiłam go do czegoś wykorzystać, nie zmarnuje sie.. Ostatnimi czasy boje sie... boje sie tego że zaczynam mysleć jak osoba chora, jak osoba chora na .. no narazie niewazne. Ciesze sie bardzo ze przynajmniej zdaje sobie z tego sprawę, przynajmniej narazie... bo gdybym przestała, oj byłoby źle... wtedy nie pomogłoby nawet zmawianie sobie i swojemu organizmowi że musze jesć... co z tego że mój organizm nie potrzebuje, on potrzebuje, on sobie po prostu z tego nie zdaje sprawy, przez głupie omamienie umysłu. Zaczynam chyba powoli świrować. Zauważyłam że czasem wieczorem sama wmawiam sobie ze jestem gruba, że musze schudnąć, że jutro wogóle nie jem, a jesli nawet to tylko owoce, i nie tyle co mój umysł co mój organizm sie do tego dostosowywuje... to jest okropne... Staram sie nad tym panować, ale co zauwazylam nie tylko ja, ale również moje otoczenie, coś nie za bardzo mi to wychodzi... Chudnę, choć nie chcę, wiem ze jestem szczupła, jestem szczupła na tyle na ile bym chciala, a nawet wiecej... Dziś wracając z basenu postanowiłam nie jeśc obiadu, kupić sobie kilka bananów, jabłka, marchewki i zrobić sobie sałatkę... Po kupieniu 2 ładnych jabłek, byłam już w stanie iść do matki na targ zeby kupila mi jakies owoce, ale zrezygnowałam. Poszłam do Vento, chciałam kupić mandarynki... nie mieli bananów, ale potem zdałam sobie sprawę z tego że od wczorajczego wieczora nie zjadłam nic prócz jednego starego pączka którego i tak dostałam od kolegi w szkole... (ludzie starają się mnie dokarmiac, sądzą że jestem troche chuda i mnie dożywiają) więc odeszłam od działu warzywno-owocowego i poszłam na dział mrożonek... kupiłam paczke frytek... tak jak wczoraj... chaiałam zrobić sałatkę, ale wmusiłam w siebie i poszłam do sklepu po pizze. Mam nadzieje... że uda mi się, i za niedługo juz nie bede miala głupich anorektycznych mysli... Jestem głupia...